wtorek, 18 sierpnia 2015

#11

Plan chłopaków nie ułożył się do końca. Musieli poczekać trochę czasu, ponieważ dwa tygodnie temu zmarł ojciec Sarah'y. Nie chcieli jej załamać do końca.Uznali jednak, że dwa tygodnie wystarczą. James umówił się z Sarah'ą na 15. Na przyjacielski spacer. Zapukał do drzwi. Sarah otworzyła mu po chwili. Jakoś się trzymała. Nie za dobrze, ale i nie źle. Jakoś.
- Gotowa?- uśmiechnął się.
- Tak- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Ruszyli w stronę parku. Tak jak chłopacy zaplanowali.
- Jak się czujesz?- zapytał James.
- Nieźle. Czemu pytasz?
- Bo się o Ciebie martwię. Przecież się przyjaźnimy. Kocham Cię.- Ostatnie zdanie nie miało nic wspólnego z poprzednim, lecz Sarah tego nie wyczuła.
- Wiem.- westchnęła- Nie męczy Cię to?
- Nie, czemu?
- Tyle ze mną problemów. Sama jestem jednym wielkim problemem.
- Nawet tak nie mów.- powiedział głośniej.
- Taka prawda. Jestem problemem.
- Nie dla mnie. Dla mnie... Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym.- uśmiechnęła się leniwie.
- Dziękuję Ci.
- Nie ma za co.
- Jest.
- Na prawdę nie ma. Tyle razy Cię wystawiłem... Strasznie mi głupio z tego powodu.
- Tak to jest jak się w kimś zakocha. Szkoda, że Ty zakochujesz się co tydzień.
-
 A no właśnie. Nie umówiłaś się z tym Twoim kochasiem?
- Chciał się umówić, ale Ty byłeś pierwszy.
- Nie był z tego zadowolony, no nie?
- Nie. Nie przepada za Tobą. A Ty za Nim.
- Bywa- uśmiechnął się wzruszając ramionami.
Po chwili spaceru doszli do parku. James od razu zobaczył chłopaków i jakąś dziewczynę. Ale to jeszcze nie był ten moment. Nie mógł pozwolić, żeby Sarah zobaczyła jego, a on ją. Stanął i odwrócił się twarzą do nich. Przez co Sarah stanęła do nich plecami.
- Musi Cię bardzo kochać...- przeciągał.
- Mam taką nadzieję.- uśmiechnęła się patrząc na buty.
- Wiesz, że jak on Cię skrzywdzi to możesz szukać we mnie oparcia. Na 100% je znajdziesz.
- Czasami mam takie wrażenie, że nie muszę go szukać, bo jest. Tak po prostu.
- To dobrze, że tak czujesz.- James zerknął szybko w tamtą stronę.- Już! Wymyśl coś szybko! Zaproponuj picie! Pójdziemy po picie? Strasznie mnie suszy.- złapał się za gardło.
- Jasne.
Odwróciła się i oczom ukazał się jej widok, którego nigdy sobie nie wyobrażała. Zobaczyła jej chłopaka z jakąś dziewczyną, którzy się całują. James udawał, że nie wiem co ma zrobić. Tamta dziewczyna oderwała się od Harry'ego i coś mu powiedziała. Tamten się odwrócił i podbiegł do Sarah'y i James'a. Sarah już płakała. Ruszyła do domu.
- Sarah poczekaj!- krzyknął brunet.
- Nie! Nie.- powtórzyła spokojnie.
- To nie tak jak myślisz!
- Myślę, że całowałeś się z jakąś dziewczyną na środku ulicy.- odwróciła się do niego.- Nie. Poczekaj. Ja to widziałam.
- Ja jej nie całowałem. To ona się do mnie przykleiła. Możesz zapytać się chłopaków.
- Słuchaj.- mówiła szybko i zestresowana- Widziałam to co widziałam... I...- przeciągał- Kurcze czemu ja to sobie utrudniam?- powiedziała sama do siebie. Spojrzała na chłopaka- Wiesz? Po prostu zostańmy przyjaciółmi.- ruszyła dalej.
- Serio?!- Krzyknął- Sarah! Źle to zrozumiałaś! Ja nawet nie wiem jak ona ma na imię. I teraz chcesz to skończyć? Tak po prostu o mnie zapomnieć?
- Nie- znowu do niego podeszła.- Nie. Nie chcę o Tobie zapomnieć. Chcę się z Tobą przyjaźnić. Ale nic więcej. Zależy mi na Tobie. Ale już chyba nie tak jak wcześniej... Po tym co zobaczyłam... Sam rozumiesz.- machnęła ręką.
- Ale Sarah...
- Zrozum to. Możemy się przyjaźnić. Nic więcej.- Chłopak posmutniał.
- No dobra- powiedział od niechcenia. W oczach malował mu się smutek.
- Pa.- poszła do domu. James zaraz za nią.

***

- Szlag!!!- wydarł się na cały głos.
- Co jest?- Zapytał Louis.
- Zerwała ze mną.- powiedział patrząc w dal.
Chłopacy lekko się uśmiechnęli i z tyłu przybili sobie piątki. Tak, żeby brunet tego nie zobaczył. Chłopak zacisnął pięści. W sekundzie się zdenerwował.
- Jeżeli ten padalec ma z tym coś wspólnego...
- Ale...- przerwał mu blondyn- jak mógł mieć z tym coś wspólnego?
- Nie uważasz, że to dziwne, że jakaś laska, którą widzę pierwszy raz na oczy, tak się zachowywała? Musiałaby nie mieć do siebie ani grama szacunku. Zabiję tego sukinsyna.- Ruszył w kierunku domu dziewczyny.

***
Sarah wbiegła zapłakana do domu. Weszła do salonu. Usiadła na podłodze i zalała się łzami. James cicho usiadł koło niej.
- Nie martw się mała- pogłaskał ją po plecach- on jest zwyczajnym dupkiem.
- Nie mów tak o nim!
- Ale sama widziałaś co się stało.- położył jej rękę na ramieniu.
- Widziałam, ale to nie daje Ci żadnego prawa, żebyś o nim tak mówił! Może on mówił mi prawdę...
- Wierzysz w to? Przestań się łudzić.
- Jesteś moim przyjacielem powinieneś mnie wspierać.
- Kurwa Sarah! Nie widzisz, że staram Cię przed nim ratować?! Kocham Cię!- Oparł się o jej kolana. Przysuwał się coraz bliżej.
- James.- Sarah się wystraszyła.- James, przestań!- Starała się go odepchnąć ale on złapał ją za ręce. Zaczął się do niej dobierać.- James, bo zacznę krzyczeć.
- I tak nikt Cię nie usłyszy.
Nie odsunął się od niej nawet na milimetr. Miał rację. Nikt jej nie usłyszy. Mimo tego zaczęła krzyczeć i piszczeć. James zaczął wkładać jej ręce pod koszulkę i rozpinać jej spodnie. Sarah szarpała się jak mogła. Nagle usłyszała huk. Bardzo donośny. Moment później chłopak się od niej oderwał. Nie. Ktoś go od niej oderwał. Sarah nie wiedziała kto to, bo w oczy miała pełne łez. Zacisnęła mocno oczy i przysunęła się do ściany. Skuliła się. Słyszała, że ktoś się bije. Wiedziała, że to wszystko dzieje się ledwie pół metra od niej. Lecz strach nie pozwalał jej na otwarci oczu. Odgłosy walki ucichły i słyszała kroki. Nie w jej stronę, lecz w stronę drzwi. Po chwili ktoś wrócił. Serce dziewczyny tak mocno, że wydawało by się, że obudzi sąsiadów. Sarah cały czas płakała. Chciała osłonić się rękoma.
- Spokojnie to tylko ja- uspakajał ją znajomy głos.- Nie bój się. Ja Ci nic nie zrobię.- Podkreślił słowo 'Ja'.
Sarah otworzyła powoli oczy. Zobaczyła przed sobą Harry'ego. Szybko się do niego przytuliła. Nie mogła opanować łez.
- Nic Ci nie jest?- dopytywał. Przez płacz nie mogła powiedzieć ani słowa.- Spokojnie. On już tutaj nie przyjdzie.
- Dziękuję Ci.- wykrztusiła z siebie. Cały czas płakała.
- Dobrze, skarbie...- uciął.
Sarah oderwała się od niego. Chłopak obejrzał ją. Miała potargane włosy. Po przedzieraną bluzkę i wymięte spodnie.
- Poczekaj chwilę.- wstał i poszedł gdzieś. Sarah ledwo cokolwiek słyszała. Serce jej strasznie mocno biło. Chłopak zaraz wrócił- Chodź- podał jej rękę. Poszli do łazienki.- Weźmiesz kąpiel. Rozbierz się a ja przyniosę Ci jakieś ubrania.
Dziewczyna przytaknęła. Kiedy chłopak wyszedł z łazienki. Zdjęła ubrania i weszła do wanny. Miała podrapane ręce. Przestała płakać. Po chwili drzwi się uchyliły i wszedł chłopak.
- Przyniosłem Ci ubrania- położył je na małej szafce. Kucnął przy wannie i spojrzał dziewczynie w oczy.- Przepraszam Cię... wiem mogło to dziwnie wyglądać z Twojego punktu widzenia, ale ja nawet nie znam tej dziewczyny.
- To ja Cię powinnam przeprosić- chłopak się zdziwił- Powinnam Ci uwierzyć. To wszystko wina James'a. On to wszystko uknuł.- dziewczyna znowu zaczęła płakać. Chłopak wytarł łzę spływającą po jej policzku.
- Nic Ci nie zrobił?
- Mam... podrapane ręce...- jąkał się.
- Bardzo?- pokazała mu jedną rękę. Była strasznie podrapana, aż do krwi. Na nadgarstku widniały jeszcze blizny. Po starym cięciu... i niedawnym. Chłopak posmutniał kiedy zobaczył kreski. Przejechał po nich kciukiem. Dziewczyna odruchowa zabrała rękę.- Znowu się cięłaś...- Nie odezwała się- + Kiedy?
- Wczoraj...
- Dlaczego?- Znowu się nie odezwała. Chwila ciszy.
- Podasz mi ręcznik?- Zapytała po chwili.
- Tak.- podał jej ręcznik.
- Odwróć się.
- Ale...
- Nie będę się przed Tobą ubierać.- chłopak uśmiechnął się, przewrócił oczami i się odwrócił.
Zaczęła się wycierać.
- Ale nic szczególnego Ci nie zrobił?- oparł się o umywalkę.
- Nie. Podasz mi ubrania?- Podał, nie odwracając się. Dziewczyna już zakładała bluzkę, kiedy usłyszała, że chłopak się śmieje.- Co?- spojrzała na niego i dopiero wtedy zobaczyła, że chłopak patrzy się w lustro, w którym dziewczyna się odbijała.- Zboczeniec- uderzyła go w ramię. Chłopak odwrócił się do niej i złapał ją za ręce.
- To co miałem zobaczyć widziałem dużo wcześniej- pocałował ją

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

#10

- A jeżeli nie?- spojrzała na niego.
- To jestem skończonym idiotą.
- To smutne.
- Co?
- Ja rozumiem kompleksy, ale, żeby aż tak?- Uśmiechnęli się.
- Kurcze!- wycedził przez zęby z zamkniętymi oczami.
- Co?
- Nie mogę u Ciebie zostać.
- Dlaczego?

- Siostra dzisiaj do mnie przyjeżdża. Przepraszam.
- Nic się nie stało.
- Jutro gdzieś wyskoczymy jak pojedzie, okey?
- Dobrze.- uśmiechnęła się.
- Pa- pocałował ją i poszedł.
Sarah usiadła na łóżku. Poczuła się dużo lepiej. Myślała, że zostanie tak, choćby do jutra. Niestety myliła się. Drzwi od domu otworzyły się z hukiem. Sarah wyprostowała się. Nie wiedziała co ma robić. Bała się wyjść na korytarz. Po chwili przełamała strach i zobaczyła co się stało. Na korytarzu zobaczyła swojego ojca z Mike'iem. Byli pijani.
- O córcia- uśmiechnął się jej ojciec, zataczając się.
- Piłeś.- powiedziała powstrzymując się od łez.
- Tylko troszeczkę- oparł się o ścianę.
- A Ty mu na to pozwoliłeś!- wydarła się do Mike'a.
- Jest dorosły...- wymamrotał.
- I ma chore serce! Bierze leki! On nie może pić!
- Nie jesteś za smarkata, żeby na dorosłych krzyczeć?

- Wypierdalaj.- powiedziała otwierając drzwi.
- Co?
- Wypierdalaj, ale już!- wypchnęła go z domu.
- Jak Ty się zachowujesz?- zapytał ojciec, który ledwie utrzymywał się na nogach.
- Miałeś nie pić!- krzyknęła.- Wiesz, że nie możesz!
- Raz na jakiś czas mogę..
- Nie! Nie możesz! Ty wcale nie możesz pić! Alkohol Ci szkodzi!
- Nie krzycz na mnie.- pogroził jej palcem.
- Będę! Bo jesteś głupi! To mogło Ci zaszkodzić! Jesteś dorosły powinieneś wiedzieć jakie mogą być tego...- nie dokończyła bo ojciec ją spoliczkował.
- Jezu! Widzisz coś zrobiła?! Nic Ci nie jest? Nie boli? Przepraszam.- położył ręce na jej ramionach. Odrzuciła je.
- Nie dotykaj mnie- wytarła łzy spływające po jej policzkach.- Idź już spać. Nie mam zamiaru się z Tobą dłużej kłócić.- zaprowadziła go do jego sypialni. Po chwili zasnął.
Sarah poszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i wzięła do ręki zdjęcie matki. Przepłakała całą noc. Z samego rana poszła na cmentarz, Usiadła na ławce przy grobie swojej matki. Patrzyła na jej zdjęcie. Chciała spędzić tam cały dzień. Tylko tam czuła się bezpiecznie. Około 14 nie wytrzymała. Łzy zaczęły lecieć strumieniami. Wyjęła z torebki papierosy i zapalniczkę. Zapaliła jednego.
- Brakuje mi Ciebie- zaczęła mówić łamiącym się głosem.- Nie radzę sobie bez Ciebie. Byłaś moim jedynym wsparciem... którego teraz nie mam. Tata pił. Uderzył mnie... Nie pozwoliłabyś na to, prawda? Gdybyś była ze mną... nie dałabyś nikomu mnie skrzywdzić. Obiecałaś mi to. A ja w to wierzyłam. Byłaś moim aniołem stróżem. Kochałaś mnie.- Wciągnęła do swoich płuc, duszący dym. Po chwili wypuściła go z ust. Spojrzała na niebo.- Ej Ty! Nie rozmawiam z Tobą za często. Nigdy Cię o nic nie prosiłam. Teraz mam tylko jedną prośbę. Oddaj mi ją. Niech Ona do mnie wróci. Czemu odbierasz mi wszystkich, których kocham? Dlaczego akurat zrobiłeś sobie ze mnie kogoś, komu trzeba zniszczyć życie? Co ja Ci takiego zrobiłam? Nigdy więcej o nic nie poproszę... Tylko mi ją oddaj. Tak bardzo mi jej brakuje...
- Sarah- usłyszała cichy głos. Spojrzała na ścieżkę. Stał tam jej chłopak.
- Długo tutaj stoisz?
- Dość długo, żeby wiedzieć co się stało.- usiadł koło niej.- On naprawdę Cię uderzył?

- Nie chciał tego zrobić... Był pijany...- broniła go.
- Jak chcesz to możesz zamieszkać u mnie. Tam nic Ci się nie stanie.
- Nie...- pokręciła głową- Nie mogę. Mój tata jest chory. Muszę się Nim zajmować.
- Wymyślimy coś. Znajdziemy mu jakąś opiekę...
- Nie!- przerwała mu- Zrozum to. Stracił moją mamę, jak teraz straci mnie, to będzie jeszcze gorzej.
- Ale ja nie pozwolę, żeby on Cię bił.
- Więcej tego nie zrobi.
- Chodź odprowadzę Cię do domu.- wstał i wyciągnął do nie rękę.
Wracając do domu spotkali James'a.
- O cześć Sarah- powiedział ze sztucznym uśmiechem. Dziewczyna bardzo się wystraszyła.
- Cześć James. To jest... Harry.
- Cześć- przywitali się. James spojrzał na ich złączone dłonie.
- Twój chłopak?
- Tak- brunet wyprzedził Sarah'ę w odpowiedzi.
- Długo ze sobą jesteście?
- Około dwóch tygodni.
Rozmowa nie była zbyt długa. Chłopak odprowadził Sarah'ę do domu. Powiedział jej, że jakby cokolwiek się działo to ma do niego napisać, nawet w środku nocy. Brunet właśnie wracał do domu. Znowu spotkał James'a. Nie przepadał za nim,
- O, znowu Ty...- powiedział przewracając oczami.
- Gościu, ja też Cię nienawidzę. Tylko wiedz, że Sarah jest osobą z bardzo wrażliwą psychiką. Wiele przeżyła. Zranisz ją to ja Cię zabiję.
- Nie mam zamiaru nic jej robić.- poszedł dalej ale cofnął się jeszcze na chwilę do James'a.- A Tobie chciałem powiedzieć, że jak będziesz dalej do niej zarywać, to zrobię Ci krzywdę. Żaden lekarz Ci nie pomoże.- uśmiechnął się ze zmrużonymi oczami.- Takie ostrzeżenie.
- A co boisz się, że zostawi Cię dla mnie?- prychnął śmiechem.
- Gdyby miała mnie zostawić, to zrobiła by to już dawno. Więc powtórzę... Tknij ją tylko, to zginiesz.
Ruszył dalej do domu.

***
- Ej!- krzyknął Louis do James'a. Chłopak spojrzał na niego zdziwiony.- Tak Ty! Chodź no.
- Znamy się?- zlustrował grupkę chłopaków.
- My nie, ale znasz naszego przyjaciela. Gadałeś z nim przed chwilą.
- He... Wy też będziecie mi grozić?
- Nie, wręcz przeciwnie. Chcemy Ci pomóc. Nam też nie odpowiada ten ich związek.
- Mów.
- Chcemy Ci pomóc.
- To znaczy?
- Przyjaźnisz się z tą Sarah'ą. Zrobimy tak, żeby ona go rzuciła.
- Czyli co?
- Któregoś dnia zgadamy się i wyciągniesz ją na miasto. Tam przypadkiem natchniecie się na Harry'ego z jakąś dziewczyną, którzy się całują.
James popatrzył na każdego po kolei.
- Ale to nie jest niesprawiedliwe w stosunku do nich?
- A sprawiedliwe jest to, że zgarnął Ci dziewczynę spod nosa? Dziewczynę, z którą przyjaźniłeś się tyle czasu. Dziewczynę, z którą budowałeś zaufanie? Ty odzyskasz ją a my kumpla.
James znów spojrzał na każdego po kolei. Westchnął.
- Umowa stoi.