Sarah zacisnęła pięści. Zamknęła oczy.
- Nie zrobię tego.- powiedział mężczyzna odkładając broń.
Mężczyzna w telefonie zaczął się śmiać.
- Wiedziałem, że tego nie zrobisz. Dobra... Jedźcie do miasta za mostem.
- Po co?
- Jedź.- rozłączył się.
- Dlaczego do mnie nie strzeliłeś?- zapytała dziewczyna.
- Nie jesteś niczemu winna. Nie widzę powodu dla którego miałabyś zginąć.
Po długim czasie jazdy, wiechali na most.
- Szlag!- wrzasnął mężczyzna widząc przed sobą policję. Nie zatrzymał się.
- Stój!- krzyczała Sarah.
- Trzymaj się.- mężczyzna zawrócił z piskiem opon. Policja ruszyła za nimi.
- Nienawidzę cię.- powiedziała przestraszona Sarah.
- Wiem.
- Gdzie ty jedziesz?!
- Pojedziemy inną drogą.
W pewnym momencie skręcił gwałtownie do lasku.
- Zabijesz nas!- krzyknęła.
- Wiem co robię.- mówił opanowany.
Wyjechali po drugiej stronie miasta. Ruszyli do wyznaczonego miejsca.
- Nienawidzę cię.- powiedziała.
- Bo ja to cię kocham.
Dotarli na jakiś opuszczony plac budowy. Czekali na telefon.
- Co musisz dla niego zrobić?- zapytała.
- Nie wiem. Mam robić to co mi karze. Nawet go nie znam.
- Od tak się do ciebie przyczepił?
- Tak.
- Trochę dziwne.
- Mi to mówisz?
Telefon dzwoni. Mężczyzna odebrał.
- Co tym razem?
- Powinieneś się cieszyć. Już niedługo zobaczysz swoją rodzinkę. Jeżeli dobrze zrobisz to o co cię proszę.
- To można nazwać proźbą?
- Słusznie. W tym mieście jest bank. Wyłączycie tam monitoring i zgarniecie jak największą kasę.
- Chcę usłyszeć swoją rodzinę.
- Czas się kończy.
- Chcę ich usłyszeć!
- Ehh...
- Adam błagam- mówiła zapłakana kobieta.- pomóż nam.
- Abbie! Wszystko okay? Jesteś cała?
- Ruszaj- rozłączył się tamten mężczyzna.
Adam siedział nieobecny. Do jego oczu naleciały łzy. Ruszył.
- Nie martw się. Będzie okay.- zaczęła Sarah.
- Jak wyłączyć te kamery?
- Jedyne wyjście to elektrownia.
Dotarli spokojnie do elektrowni.
- Poczekaj.- zzatrzymała go Sarah
- Dlaczego?
- Jeżeli nie chcesz wylecieć w powietrze to się zatrzymaj. Pójdę tam.- wysiadła z samochodu i poszła do budynku. Usiadła na fotelu. Przed nią było mnóstwo monitoriów i komputerów. Odłączyła kamery. Nie sprawiło jej to problemy. Chciała wstać ale jej wzrok padł na telefon, który się tam znajdował. Wzięła go do ręki. Wybrała numer na policję.
- Halo?- odebrał jakiś mężczyzna.
- Jakiś mężczyna mnie prował ale on nie jest niczemu winien, bo jakiś psychol porwał mu rodzinę i grozi, że ich zabiję...
- Spokojnie, gdzie teraz jesteście?- przerwał jej.
- W elektrowni.
- To dobrze wam idzie- zaśmiał się mężczyzna w słuchawce.
- To ty?
- Nie kombinujcie tylko uciekajcie- zaśmiał się i rozłączył. Sarah usłyszała syrenę policyjną i zauważyła, że policja jedzie w ich kierunku. Wybigła z budynku i bigła do samochodu.
- Jedź! Jedź!- krzyczała do Adama. Wsiadła i ruszyli.- On nas kontroluje. Widzi wszystko co robimy. Trzyma całe miasto w rękach.
- On nasyła na nas policję za każdym razem. Chce żebyśmy wpadli.- uciekali przed policją długi czas. Zgubili ich. Zaczęli spokojnie jechać.- Chodziło mu o ten bank cztery przecznice stąd?
- Innego tutaj nie ma.
Dojechali do banku. Oboje weszli do środka. Sarah stanęła przy wejściu do kasy.
- Dawaj pieniądze- powiedział spokojnie Adam.
- Słucham?- zapytała jedyna kasjerka w banku.
- Nie ruszać się! A ty dawaj pieniądze!
Kobieta podała wszystkie pieniądze Sarah'rze.
- Spadamy.- wyrzucił karteczkę z bluzy i wyszli.
Wsiedli do auta i ruszyli w miejsce gdzie umówili się wcześniej z tamtym człowiekiem. Była to jakaś hurtownia. Tamten mężczyzna już na nich czekał.
- Macie pieniądze?- zapytał wysoki łysy mężczyzna.
- Najpierw moja rodzina.
Mężczyzna kiwnął do kogoś. Pokazał jego żonę i córkę.
- Damy ci je, ale ona- pokazał na Sarah'ę- daj forsę.
Sarah się zgodziła. Ruszyła z waliską do mężczyzny. Usłyszeli syrenę policyjną. Policja wpadła do budynku.
wtorek, 19 maja 2015
niedziela, 10 maja 2015
#6
Obudziła się. Była do niego przytulona. On bawił się jej włosami, a ona udawała, że śpi. Słuchała bicia jego serca. Nie była zadowolona. I tak przez długi czas. W końcu postanowiła przykleić na twarz sztuczny uśmich. Spojrzała na chłopaka.
- Obudziłem cię?- zapytał.
- Nie.- Mówiła z uśmiechem.- Dlaczego mam twoją koszulkę?
- Mówiłaś, że ci zimno.
- Kiedy?
- W nocy.
- Serio tak mówiłam?
- Tak. A tak nie było?
- Nie wiem, nie pamiętam.- uśmiechnął się.
- Wyspałaś...- nie dokończył bo drzwi frontowe strasznie głośno huknęły. Koledzy do niego przyszli w odwiedziny. Wyskoczyli jak poparzeni z łóżka i zaczęli się szybko ubierać. Dziewczyna ubrała się i usiadła na fotelu obok. Kroki chłopaków były coraz głośniejsze- Twoja bluzka- wziął jej bluzkę do ręki.
- Daj ją- żucił jej ją, a ona schowała ją do torby. Chłopak usiadł na łóżku i zaczęli prowadzić rozmowę.
-... I wtedy on wybiegł na ulicę- otworzyły się drzwi od pokoju- i nawet nie zauważył tego samochodu... O cześć- uśmiechnął się do chłopaków.
- Cześć- zdziwili się.
- Co jest?
- Mieliśmy iść na mecz, ale...- zaczął Lou i spojrzał na Sarah'ę- ty chyba nie idziesz.
- Idzie- powiedziała dziewczyna- ja przyszłam tylko po... telefon. Zgubiłam go ostatnio a Harry go znalazł.- wstała, uśmiechnęła się i podeszła do drzwi- pa.
- Pa- powiedzieli chórem.
Wyszła. Chłopaki patrzyli na Harry'ego.
- Co?- Zapytał z uśmiechem.
- Telefon?- zapytał Zayn.
- Telefon.- potwierdził.
- No dobra... Może i to prawda, ale skąd ona miała twoją koszulkę?
- To nie była moja koszulka.
- Tak do niczego nie dojdziesz- powiedział Louis do Zayn'a.- Przyszła tylko po telefon?
- Tak- odpowiedział Harry.
- Nocowała u ciebie?
- Nie.
- Chodzicie ze sobą?- pytał szybko.
- Nie.
- Całowałeś się z nią?
- W tedy tylko.
- Dobrze całuje?
- Tak.
- Chrapie w nocy?
- Nie. Kurde!- uderzył się dłonią w twarz.
- Dziękuję za uwagę.
- Ale ona nocowała u mnie w weekend, a nie teraz.- bronił się.
- Uwierzył bym Ci gdybyś nie powiedział tego "kurde".
- Nie dręcz go tak.- powiedział Liam.
- Sorry, takie hobby.
- A masz chociaż jej numer?
- A mam.
- A dasz.
- Nie, spierdalaj.- powiedział chłodno.
Chłopcy poszli później na mecz. Wrócili wieczorem. Wszyscy poszli do domu Harry'ego. Bardzo zdziwił się ponieważ Sarah nie napisała do niego przez cały wieczór. Pomyślał, że coś mogło się stać. Napisał do niej.
"Wykorzystała mnie?-myślał.- Ale dlaczego to zrobiła? Podała mi zły numer..."- zasmucił się.- "Może do niej pójdę? Nie wyjdę na jakiegoś desperata? Albo fanatyka? Trudno... a jak nigdy jej nie zobaczę?"
- Obudziłem cię?- zapytał.
- Nie.- Mówiła z uśmiechem.- Dlaczego mam twoją koszulkę?
- Mówiłaś, że ci zimno.
- Kiedy?
- W nocy.
- Serio tak mówiłam?
- Tak. A tak nie było?
- Nie wiem, nie pamiętam.- uśmiechnął się.
- Wyspałaś...- nie dokończył bo drzwi frontowe strasznie głośno huknęły. Koledzy do niego przyszli w odwiedziny. Wyskoczyli jak poparzeni z łóżka i zaczęli się szybko ubierać. Dziewczyna ubrała się i usiadła na fotelu obok. Kroki chłopaków były coraz głośniejsze- Twoja bluzka- wziął jej bluzkę do ręki.
- Daj ją- żucił jej ją, a ona schowała ją do torby. Chłopak usiadł na łóżku i zaczęli prowadzić rozmowę.
-... I wtedy on wybiegł na ulicę- otworzyły się drzwi od pokoju- i nawet nie zauważył tego samochodu... O cześć- uśmiechnął się do chłopaków.
- Cześć- zdziwili się.
- Co jest?
- Mieliśmy iść na mecz, ale...- zaczął Lou i spojrzał na Sarah'ę- ty chyba nie idziesz.
- Idzie- powiedziała dziewczyna- ja przyszłam tylko po... telefon. Zgubiłam go ostatnio a Harry go znalazł.- wstała, uśmiechnęła się i podeszła do drzwi- pa.
- Pa- powiedzieli chórem.
Wyszła. Chłopaki patrzyli na Harry'ego.
- Co?- Zapytał z uśmiechem.
- Telefon?- zapytał Zayn.
- Telefon.- potwierdził.
- No dobra... Może i to prawda, ale skąd ona miała twoją koszulkę?
- To nie była moja koszulka.
- Tak do niczego nie dojdziesz- powiedział Louis do Zayn'a.- Przyszła tylko po telefon?
- Tak- odpowiedział Harry.
- Nocowała u ciebie?
- Nie.
- Chodzicie ze sobą?- pytał szybko.
- Nie.
- Całowałeś się z nią?
- W tedy tylko.
- Dobrze całuje?
- Tak.
- Chrapie w nocy?
- Nie. Kurde!- uderzył się dłonią w twarz.
- Dziękuję za uwagę.
- Ale ona nocowała u mnie w weekend, a nie teraz.- bronił się.
- Uwierzył bym Ci gdybyś nie powiedział tego "kurde".
- Nie dręcz go tak.- powiedział Liam.
- Sorry, takie hobby.
- A masz chociaż jej numer?
- A mam.
- A dasz.
- Nie, spierdalaj.- powiedział chłodno.
Chłopcy poszli później na mecz. Wrócili wieczorem. Wszyscy poszli do domu Harry'ego. Bardzo zdziwił się ponieważ Sarah nie napisała do niego przez cały wieczór. Pomyślał, że coś mogło się stać. Napisał do niej.
"Wykorzystała mnie?-myślał.- Ale dlaczego to zrobiła? Podała mi zły numer..."- zasmucił się.- "Może do niej pójdę? Nie wyjdę na jakiegoś desperata? Albo fanatyka? Trudno... a jak nigdy jej nie zobaczę?"
- A tobie co?- zapytał Niall.
- Podała mi inny numer.
- Jak to?
- Normalnie. Dała mi kogoś innego numer.
- A może ty źle zapisałeś?
- Ja bym źle numer zapisał? Pomyśl!
- W sumie...- zaczął Zayn
- Co?- zapytał zniecierpliwiony.
- Może przespała się z tobą na odczepne...
- Co?
- No mówiła ci tyle razy, żebyś się od niej odczepił a ty nic. Może chciała, żebyś się od niej odwalił.
Cisza. Pomyślał, że to może być prawda. Nie spał całą noc i myślał o tym. A Sarah? Z Sarah'ą coraz lepiej. Nie cieła się od dwóch albo trzech dni. Nie płakała ostatnio. A to wszystko przez tego chłopaka. Następnego dnia chłopak wybrał się do niej. Zapukał do drzwi. Otworzył Mark- ojciec Sarah'y.
- Dzień dobry- powiedział z uśmiechem Harry- jest Sarah?
- Dzień dobry- odwzajemnił uśmiech.- Jest. Zapraszam.
Weszli do środka. Mężczyzna zaprowadził go do pokoju córki. Dziewczyna siedziała na podłodze ze swoim pamiętnikiem.
- Masz gościa- powiedział tata. Wpuścił młodzieńca do pokoju i zostawił ich samych.
- Cześć- uśmiechnęła się. Przytuliła się do niego.- I jak po meczu?
- Dobrze.
- Siadaj.- Usiadł na łóżłóżku a ona koło niego. Zauważyła, że chłopak siedzi poddenerwowany i smutny.- Co tam?
- Martwiłem się wczoraj o ciebie.
- Dlaczego?
- Nie odezwałaś się przez cały dzień.
- Nie chciałam wam przeszkadzać- mówiła uśmiechnięta.
- Postanowiłem do ciebie napisać.
- I?
- I napisałem. Ale odpisała mi jakaś dziewczyna.
- Zdenerwowałeś się?
- Raczej zdziwiłem. Ale potem jak chłopaki zaczęli mi opowiadać dlaczego podałaś mi inny numer...
- Wow!- przerwała mu- jaki inny numer? Podałam ci mój numer.
- To z kim ja wczoraj pisałem?
- Ze mną.
- Ale...
- Przepraszam ale nie znam żadnego Harry'ego i byłam cały dzień w domu.- przerwała mu kolejny raz.
- Dlaczego?- uśmiechnął się.
- Bo lubię Cie denerwować.- odwzajemniła uśmiech.
- Ty jesteś podła.
- Wiem.- przytulił ją.
Cisza.
- Mam małe pytanie.- zaczął chłopak.
- Jakie?
- Chodzimy ze sobą?
- Pierwsze słyszę.
- To wczo...
- Nikt mnie o nic nie pytał- przerwała mu poraz kolejny.
- Rozumiem. Sarah czy zozostałabyś moją dziewczyną?
- Tak.- przytuliła go.
- Co powiesz na mały spacer?
- Z tobą zawsze.
Poszli. Sarah mmusiała wejść do sklepu. Chłopak czekał na zewnątrz. Słyszał sygnał koguta policyjnego. Jakiś samochód zatrzymał się przed sklepem. Sarah właśnie wychodziła. Pewien mężczyzna wybiegł z samochodu i przystawił pistolet do skroni dziewczyny.
- Cofnąć się, albo odstrzelę jej łeb!- zaczął krzyczeć mężczyzna. Dziewczyna zaczęła płakać.
- Sarah!- krzyknął Harry. Chciał podejść do niego ale policja go zatrzymała.-puśćcie mnie!
- Do tyłu ale już!- krzyczał mężczyzna.- Wsiadaj!- powiedział do niej dobitnie- Do samochodu!- dziewczyna szybko do niego wsiadła.- Cofnąć się!
Odjechali. Harry pobiegł do jej ojca. Dziewczyna w samochodzie siedziała jak na szpilkach. Cały czas płakała.
- Nie możesz mnie wypuścić?- zapytała.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moją przepustką do wolności.
- Nie wiem za co ściga cię policja ale za ucieczkę i porwanie tak czy siak trafisz do więzienia.
- Nie płacz już. Nic ci nie zrobię.
- A policja?- zapytał zdenerwowany ojciec.
- Była tam.- mówił zapłakany Harry.- To moja wina. Gdybym nie zzaciągnął ją na spacer to była by tutaj.
- Takim tropem możemy powiedzieć, że to moja wina. Mogłem iść do pracy a ona poszła by ze mną....
Zatrzymali się w pewnym miejscu. Wyszli z samochodu.
- Dlaczego policja Cię ściga?- zapytała.
- Ukradłem samochód, zrobiłem nim rozpierduchę na mieście no i porwałem Ciebie.
- Dlaczego robisz to wszystko?
- Jakiś gościu porwał mi rodzinę i grozi, że ich zabije jeżeli nie zrobię tego co on chce.
- Skąd on wie co robisz?
- Kamery... Nie martw się tobie nic nie zrobię ale musisz tu być. Daj mi swój telefon.- podała go mu. Żucił go o ziemię i rozdeptał. Telefon się rozpadł.
- Gościu!
- To dla bezpieczeństwa.
- Nie mogliśmy go tutaj zostawić?!
- Przecież zostaje. Wsiadaj.
Wsiedli do samochodu. Zadzwonił do niego telefon.
- Co tym razem?
- Pozbądź się jej.- powiedział głos w słuchawce.
- Ale...
- Masz pistolet. Pozbądź się jej albo my pozbędziemy się twojej rodziny.
- Nie mogę.
- Ale my możemy.- usłyszeliśmy strzał- to było tylko ostrzerzenie. Następnym razem dostanie twoja córeczka.- Wziął niepewnie pistolet do ręki. Zaczął do niej celować. Zamknął oczy...
niedziela, 3 maja 2015
#5
Obudziła się około 9. Miała mokre oczy. Sama nie wiedziała, że płakała pół nocy.
- Cześć- uśmiechnęła się do chłopaka. Nie odpowiedział jej, ale odwzajemnił uśmiech.
- Czemu płakałaś?
- Płakałam?
- Tak- Pokazał jej mokrą od łez koszulkę.
- Przepraszam- Speszyła się.
- Nic się nie stało- przytulił ją.- Dlaczego płakałaś?
- Nie wiem. Może coś mi się śniło.
- To inaczej. Co ci się śniło?
- Nie pamiętam.
- Dobrze. Plany na dziś?
- W sensie?
- Masz jakieś?
- Nie.
- To już masz.
- Jakie?
- Spędzimy razem cały dzień.
- Cały?
- Tak.
- A dokładniej?
- Najpierw śniadanie, potem cię trochę powkurzam, jakiś spacer, kawa, niespodzianka, kolejny spacer, następna niespodzianka i powrót do mnie. W między czasie jeszcze cię podenerwuje.
- Dlaczego?
- Bo jesteś słodka jak się denerwujesz.
- Ale ty się starasz.
- Bo cię kocham!- krzyknął.- Ty się ubierz a ja idę zrobić śniadanie. Chyba, że...
- Że?
- Pomóc ci?
- Dam sobie sama radę.
- Trudno.
Harry zszedł na dół do kuchni przygotować śniadanie a Sarah zaczęła się szykować. Zeszła na dół. Wszystko było już gotowe.
- Omlety?- zapytała.
- Jak powiesz, że nie lubisz to ja się chyba zabije- mówił z uśmiechem.
- Lubię.
- Więc zapraszam.
Śmieli się jedząc śniadanie. Z wszystkiego i niczego. Harry posprzątał po śniadaniu.
- Możesz iść do salonu, poszukać jakiegoś filmu, kochanie.
- Przestań.
- O co ci chodzi misiu?- uśmiechnął się.
- Skończ.
- Z czym perełko?
- Z tym słodzeniem.
- A dokładniej cukiereczku?
- Weź bo to wkurza.
- Ale co...
- Nie mów do mnie kotku.
- Słońce.
- No weź.- podszedł do niej i wziął ją na ręce- Co ty robisz?
- Miałem wziąć. Myślałem, że ciebie na ręce.
- Wziąć odpuścić. Puść mnie.- odstawił ją.
- Ale ty jesteś wybredna, kotku.
- Dość.
- No dobra.- poszedł na górę się ubrać. Zszedł już ubrany- idziemy?
- Tak.
Poszli do pobliskiego parku.
- O nie- powiedział w pewnym momencie Harry.
- Co?- zapytała Sarah. Spojrzał na bok a dziewczyna zaraz za nim. Stała tam jakaś blondynka z chłopakiem.- On?
- Ona.
- Była?
- Tak. Jakaś psychiczna.
- Dlaczego?
- Nie rozumiała tego że z nią zerwałem.
- To znaczy?
- Pięć razy gadałem jej że z nią zrywam a ona myślała że to tylko sprzeczki. Idą tu, bosko- spuścił oczy.
- Moja kolej.
- Na co?
- Pa.- odeszła od niego, ale tamta para do niego podeszła.
- Cześć- uśniechnęła się Olivia.
- Cześć- odpowiedział z niechęcią Harry.
- Sam przyszedłeś?
- Teoretycznie to nie.
- A praktycznie?
- Z...- ledwie co zaczął ale ktoś żucił mu się na szyję i wpił w jego usta. To Sarah.
- Przyniosłam ci wodę- uśmiechnęła się.
- Dzięki.- zdziwił się trochę.
- Cześć- uuśmiechnęła się do Olivi.
- Cześć- powiedział blondynka lustrując ją.
- Rozmawialiśmy o tobie- powiedział Harry- z nią- dokończył.
- Przepraszam cię, ale on jest mój- obięła go i odeszli.
- Twój?- uśmiechnął się.
- Mój.- odwzajemniła uśmiech.
- Od kiedy?
- Od kilku dni. Ale kumasz, że mój w sensie, przyjaciel.
- Ale ty mnie wkurzasz.
- Dlaczego?
- Nadzieje mi robisz!- Sarah zaczęła się śmiać.
Poszli do pobliskiej kawiarni i zaczęli powoli pić ciepłe napoje.
- Mogę zadać ci pytanie?- zapytała Sarah.
- Tak.
- Jaka niespodzianka?
- Fajna.
- A dokładniej?
- Jak mnie pocałujesz to ci powiem.- uśmiechnął się.
- Nie.
- To nie.- Chwila ciszy.
- No powiedz.
- Daj buzi.
- To jest szantaż!
- W sumie to masz racje.
- Więc powiesz?
- Pocałujesz mnie?
- Nie.
- To nie.
- Ale sam powiedziałeś, że to szantaż.
- Fakt. Powiedziałem. Ale nie powiedziałem, że przestanę.
- No powiedz!
- Znasz moje warunki.
- Czemu ci tak zależy?
- A tobie?- cisza.
- Powiedz.
- Pocałuj.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?
- Ciebie pod prysznicem.- Zaczęli się śmiać po chwili milczenia.- Idziemy?
- Dobrze.
Szli około 20 minut. Doszli do pewnego miejsca.
- Oceanarium?- zapytała Sarah.
- Tak. Przecież lubisz.
- Skąd wiesz? Nie mówiłam ci tego.- chchłopak uśmiechnął się, złapał ją za rękę i poszli. Sarah stanęła przed akwarium z różnymi rybami. Chłopak przytulił się do niej. Wyszli z oceanarium i spacerkiem na kolacje do restauracji a następnie "spędzili" razem całą noc.
- Cześć- uśmiechnęła się do chłopaka. Nie odpowiedział jej, ale odwzajemnił uśmiech.
- Czemu płakałaś?
- Płakałam?
- Tak- Pokazał jej mokrą od łez koszulkę.
- Przepraszam- Speszyła się.
- Nic się nie stało- przytulił ją.- Dlaczego płakałaś?
- Nie wiem. Może coś mi się śniło.
- To inaczej. Co ci się śniło?
- Nie pamiętam.
- Dobrze. Plany na dziś?
- W sensie?
- Masz jakieś?
- Nie.
- To już masz.
- Jakie?
- Spędzimy razem cały dzień.
- Cały?
- Tak.
- A dokładniej?
- Najpierw śniadanie, potem cię trochę powkurzam, jakiś spacer, kawa, niespodzianka, kolejny spacer, następna niespodzianka i powrót do mnie. W między czasie jeszcze cię podenerwuje.
- Dlaczego?
- Bo jesteś słodka jak się denerwujesz.
- Ale ty się starasz.
- Bo cię kocham!- krzyknął.- Ty się ubierz a ja idę zrobić śniadanie. Chyba, że...
- Że?
- Pomóc ci?
- Dam sobie sama radę.
- Trudno.
Harry zszedł na dół do kuchni przygotować śniadanie a Sarah zaczęła się szykować. Zeszła na dół. Wszystko było już gotowe.
- Omlety?- zapytała.
- Jak powiesz, że nie lubisz to ja się chyba zabije- mówił z uśmiechem.
- Lubię.
- Więc zapraszam.
Śmieli się jedząc śniadanie. Z wszystkiego i niczego. Harry posprzątał po śniadaniu.
- Możesz iść do salonu, poszukać jakiegoś filmu, kochanie.
- Przestań.
- O co ci chodzi misiu?- uśmiechnął się.
- Skończ.
- Z czym perełko?
- Z tym słodzeniem.
- A dokładniej cukiereczku?
- Weź bo to wkurza.
- Ale co...
- Nie mów do mnie kotku.
- Słońce.
- No weź.- podszedł do niej i wziął ją na ręce- Co ty robisz?
- Miałem wziąć. Myślałem, że ciebie na ręce.
- Wziąć odpuścić. Puść mnie.- odstawił ją.
- Ale ty jesteś wybredna, kotku.
- Dość.
- No dobra.- poszedł na górę się ubrać. Zszedł już ubrany- idziemy?
- Tak.
Poszli do pobliskiego parku.
- O nie- powiedział w pewnym momencie Harry.
- Co?- zapytała Sarah. Spojrzał na bok a dziewczyna zaraz za nim. Stała tam jakaś blondynka z chłopakiem.- On?
- Ona.
- Była?
- Tak. Jakaś psychiczna.
- Dlaczego?
- Nie rozumiała tego że z nią zerwałem.
- To znaczy?
- Pięć razy gadałem jej że z nią zrywam a ona myślała że to tylko sprzeczki. Idą tu, bosko- spuścił oczy.
- Moja kolej.
- Na co?
- Pa.- odeszła od niego, ale tamta para do niego podeszła.
- Cześć- uśniechnęła się Olivia.
- Cześć- odpowiedział z niechęcią Harry.
- Sam przyszedłeś?
- Teoretycznie to nie.
- A praktycznie?
- Z...- ledwie co zaczął ale ktoś żucił mu się na szyję i wpił w jego usta. To Sarah.
- Przyniosłam ci wodę- uśmiechnęła się.
- Dzięki.- zdziwił się trochę.
- Cześć- uuśmiechnęła się do Olivi.
- Cześć- powiedział blondynka lustrując ją.
- Rozmawialiśmy o tobie- powiedział Harry- z nią- dokończył.
- Przepraszam cię, ale on jest mój- obięła go i odeszli.
- Twój?- uśmiechnął się.
- Mój.- odwzajemniła uśmiech.
- Od kiedy?
- Od kilku dni. Ale kumasz, że mój w sensie, przyjaciel.
- Ale ty mnie wkurzasz.
- Dlaczego?
- Nadzieje mi robisz!- Sarah zaczęła się śmiać.
Poszli do pobliskiej kawiarni i zaczęli powoli pić ciepłe napoje.
- Mogę zadać ci pytanie?- zapytała Sarah.
- Tak.
- Jaka niespodzianka?
- Fajna.
- A dokładniej?
- Jak mnie pocałujesz to ci powiem.- uśmiechnął się.
- Nie.
- To nie.- Chwila ciszy.
- No powiedz.
- Daj buzi.
- To jest szantaż!
- W sumie to masz racje.
- Więc powiesz?
- Pocałujesz mnie?
- Nie.
- To nie.
- Ale sam powiedziałeś, że to szantaż.
- Fakt. Powiedziałem. Ale nie powiedziałem, że przestanę.
- No powiedz!
- Znasz moje warunki.
- Czemu ci tak zależy?
- A tobie?- cisza.
- Powiedz.
- Pocałuj.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?
- Ciebie pod prysznicem.- Zaczęli się śmiać po chwili milczenia.- Idziemy?
- Dobrze.
Szli około 20 minut. Doszli do pewnego miejsca.
- Oceanarium?- zapytała Sarah.
- Tak. Przecież lubisz.
- Skąd wiesz? Nie mówiłam ci tego.- chchłopak uśmiechnął się, złapał ją za rękę i poszli. Sarah stanęła przed akwarium z różnymi rybami. Chłopak przytulił się do niej. Wyszli z oceanarium i spacerkiem na kolacje do restauracji a następnie "spędzili" razem całą noc.
Subskrybuj:
Posty (Atom)