- Gotowa?- uśmiechnął się.
- Tak- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Ruszyli w stronę parku. Tak jak chłopacy zaplanowali.
- Jak się czujesz?- zapytał James.
- Nieźle. Czemu pytasz?
- Bo się o Ciebie martwię. Przecież się przyjaźnimy. Kocham Cię.- Ostatnie zdanie nie miało nic wspólnego z poprzednim, lecz Sarah tego nie wyczuła.
- Wiem.- westchnęła- Nie męczy Cię to?
- Nie, czemu?
- Tyle ze mną problemów. Sama jestem jednym wielkim problemem.
- Nawet tak nie mów.- powiedział głośniej.
- Taka prawda. Jestem problemem.
- Nie dla mnie. Dla mnie... Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym.- uśmiechnęła się leniwie.
- Dziękuję Ci.
- Nie ma za co.
- Jest.
- Na prawdę nie ma. Tyle razy Cię wystawiłem... Strasznie mi głupio z tego powodu.
- Tak to jest jak się w kimś zakocha. Szkoda, że Ty zakochujesz się co tydzień.
- A no właśnie. Nie umówiłaś się z tym Twoim kochasiem?
- Chciał się umówić, ale Ty byłeś pierwszy.
- Nie był z tego zadowolony, no nie?
- Nie. Nie przepada za Tobą. A Ty za Nim.
- Bywa- uśmiechnął się wzruszając ramionami.
Po chwili spaceru doszli do parku. James od razu zobaczył chłopaków i jakąś dziewczynę. Ale to jeszcze nie był ten moment. Nie mógł pozwolić, żeby Sarah zobaczyła jego, a on ją. Stanął i odwrócił się twarzą do nich. Przez co Sarah stanęła do nich plecami.
- Musi Cię bardzo kochać...- przeciągał.
- Mam taką nadzieję.- uśmiechnęła się patrząc na buty.
- Wiesz, że jak on Cię skrzywdzi to możesz szukać we mnie oparcia. Na 100% je znajdziesz.
- Czasami mam takie wrażenie, że nie muszę go szukać, bo jest. Tak po prostu.
- To dobrze, że tak czujesz.- James zerknął szybko w tamtą stronę.- Już! Wymyśl coś szybko! Zaproponuj picie! Pójdziemy po picie? Strasznie mnie suszy.- złapał się za gardło.
- Jasne.
Odwróciła się i oczom ukazał się jej widok, którego nigdy sobie nie wyobrażała. Zobaczyła jej chłopaka z jakąś dziewczyną, którzy się całują. James udawał, że nie wiem co ma zrobić. Tamta dziewczyna oderwała się od Harry'ego i coś mu powiedziała. Tamten się odwrócił i podbiegł do Sarah'y i James'a. Sarah już płakała. Ruszyła do domu.
- Sarah poczekaj!- krzyknął brunet.
- Nie! Nie.- powtórzyła spokojnie.
- To nie tak jak myślisz!
- Myślę, że całowałeś się z jakąś dziewczyną na środku ulicy.- odwróciła się do niego.- Nie. Poczekaj. Ja to widziałam.
- Ja jej nie całowałem. To ona się do mnie przykleiła. Możesz zapytać się chłopaków.
- Słuchaj.- mówiła szybko i zestresowana- Widziałam to co widziałam... I...- przeciągał- Kurcze czemu ja to sobie utrudniam?- powiedziała sama do siebie. Spojrzała na chłopaka- Wiesz? Po prostu zostańmy przyjaciółmi.- ruszyła dalej.
- Serio?!- Krzyknął- Sarah! Źle to zrozumiałaś! Ja nawet nie wiem jak ona ma na imię. I teraz chcesz to skończyć? Tak po prostu o mnie zapomnieć?
- Nie- znowu do niego podeszła.- Nie. Nie chcę o Tobie zapomnieć. Chcę się z Tobą przyjaźnić. Ale nic więcej. Zależy mi na Tobie. Ale już chyba nie tak jak wcześniej... Po tym co zobaczyłam... Sam rozumiesz.- machnęła ręką.
- Ale Sarah...
- Zrozum to. Możemy się przyjaźnić. Nic więcej.- Chłopak posmutniał.
- No dobra- powiedział od niechcenia. W oczach malował mu się smutek.
- Pa.- poszła do domu. James zaraz za nią.
***
- Szlag!!!- wydarł się na cały głos.
- Co jest?- Zapytał Louis.
- Zerwała ze mną.- powiedział patrząc w dal.
Chłopacy lekko się uśmiechnęli i z tyłu przybili sobie piątki. Tak, żeby brunet tego nie zobaczył. Chłopak zacisnął pięści. W sekundzie się zdenerwował.
- Jeżeli ten padalec ma z tym coś wspólnego...
- Ale...- przerwał mu blondyn- jak mógł mieć z tym coś wspólnego?
- Nie uważasz, że to dziwne, że jakaś laska, którą widzę pierwszy raz na oczy, tak się zachowywała? Musiałaby nie mieć do siebie ani grama szacunku. Zabiję tego sukinsyna.- Ruszył w kierunku domu dziewczyny.
***
Sarah wbiegła zapłakana do domu. Weszła do salonu. Usiadła na podłodze i zalała się łzami. James cicho usiadł koło niej.- Nie martw się mała- pogłaskał ją po plecach- on jest zwyczajnym dupkiem.
- Nie mów tak o nim!
- Ale sama widziałaś co się stało.- położył jej rękę na ramieniu.
- Widziałam, ale to nie daje Ci żadnego prawa, żebyś o nim tak mówił! Może on mówił mi prawdę...
- Wierzysz w to? Przestań się łudzić.
- Jesteś moim przyjacielem powinieneś mnie wspierać.
- Kurwa Sarah! Nie widzisz, że staram Cię przed nim ratować?! Kocham Cię!- Oparł się o jej kolana. Przysuwał się coraz bliżej.
- James.- Sarah się wystraszyła.- James, przestań!- Starała się go odepchnąć ale on złapał ją za ręce. Zaczął się do niej dobierać.- James, bo zacznę krzyczeć.
- I tak nikt Cię nie usłyszy.
Nie odsunął się od niej nawet na milimetr. Miał rację. Nikt jej nie usłyszy. Mimo tego zaczęła krzyczeć i piszczeć. James zaczął wkładać jej ręce pod koszulkę i rozpinać jej spodnie. Sarah szarpała się jak mogła. Nagle usłyszała huk. Bardzo donośny. Moment później chłopak się od niej oderwał. Nie. Ktoś go od niej oderwał. Sarah nie wiedziała kto to, bo w oczy miała pełne łez. Zacisnęła mocno oczy i przysunęła się do ściany. Skuliła się. Słyszała, że ktoś się bije. Wiedziała, że to wszystko dzieje się ledwie pół metra od niej. Lecz strach nie pozwalał jej na otwarci oczu. Odgłosy walki ucichły i słyszała kroki. Nie w jej stronę, lecz w stronę drzwi. Po chwili ktoś wrócił. Serce dziewczyny tak mocno, że wydawało by się, że obudzi sąsiadów. Sarah cały czas płakała. Chciała osłonić się rękoma.
- Spokojnie to tylko ja- uspakajał ją znajomy głos.- Nie bój się. Ja Ci nic nie zrobię.- Podkreślił słowo 'Ja'.
Sarah otworzyła powoli oczy. Zobaczyła przed sobą Harry'ego. Szybko się do niego przytuliła. Nie mogła opanować łez.
- Nic Ci nie jest?- dopytywał. Przez płacz nie mogła powiedzieć ani słowa.- Spokojnie. On już tutaj nie przyjdzie.
- Dziękuję Ci.- wykrztusiła z siebie. Cały czas płakała.
- Dobrze, skarbie...- uciął.
Sarah oderwała się od niego. Chłopak obejrzał ją. Miała potargane włosy. Po przedzieraną bluzkę i wymięte spodnie.
- Poczekaj chwilę.- wstał i poszedł gdzieś. Sarah ledwo cokolwiek słyszała. Serce jej strasznie mocno biło. Chłopak zaraz wrócił- Chodź- podał jej rękę. Poszli do łazienki.- Weźmiesz kąpiel. Rozbierz się a ja przyniosę Ci jakieś ubrania.
Dziewczyna przytaknęła. Kiedy chłopak wyszedł z łazienki. Zdjęła ubrania i weszła do wanny. Miała podrapane ręce. Przestała płakać. Po chwili drzwi się uchyliły i wszedł chłopak.
- Przyniosłem Ci ubrania- położył je na małej szafce. Kucnął przy wannie i spojrzał dziewczynie w oczy.- Przepraszam Cię... wiem mogło to dziwnie wyglądać z Twojego punktu widzenia, ale ja nawet nie znam tej dziewczyny.
- To ja Cię powinnam przeprosić- chłopak się zdziwił- Powinnam Ci uwierzyć. To wszystko wina James'a. On to wszystko uknuł.- dziewczyna znowu zaczęła płakać. Chłopak wytarł łzę spływającą po jej policzku.
- Nic Ci nie zrobił?
- Mam... podrapane ręce...- jąkał się.
- Bardzo?- pokazała mu jedną rękę. Była strasznie podrapana, aż do krwi. Na nadgarstku widniały jeszcze blizny. Po starym cięciu... i niedawnym. Chłopak posmutniał kiedy zobaczył kreski. Przejechał po nich kciukiem. Dziewczyna odruchowa zabrała rękę.- Znowu się cięłaś...- Nie odezwała się- + Kiedy?
- Wczoraj...
- Dlaczego?- Znowu się nie odezwała. Chwila ciszy.
- Podasz mi ręcznik?- Zapytała po chwili.
- Tak.- podał jej ręcznik.
- Odwróć się.
- Ale...
- Nie będę się przed Tobą ubierać.- chłopak uśmiechnął się, przewrócił oczami i się odwrócił.
Zaczęła się wycierać.
- Ale nic szczególnego Ci nie zrobił?- oparł się o umywalkę.
- Nie. Podasz mi ubrania?- Podał, nie odwracając się. Dziewczyna już zakładała bluzkę, kiedy usłyszała, że chłopak się śmieje.- Co?- spojrzała na niego i dopiero wtedy zobaczyła, że chłopak patrzy się w lustro, w którym dziewczyna się odbijała.- Zboczeniec- uderzyła go w ramię. Chłopak odwrócił się do niej i złapał ją za ręce.
- To co miałem zobaczyć widziałem dużo wcześniej- pocałował ją